czwartek, 20 sierpnia 2015

Nie po mojej myśli

Ręce opadają.
Wczoraj jak pisałam, dziecia spać nie polożyłam.
Bez problemu wytrzymał do 18.30.
Potem kolacja, kapiel i ok 20 kakao i lulu.
Dziecko spi, matka się cieszy.
Starszaki równie szybko padły po całym dniu na dworze.
Radośc moja jednak nie trwała zbyt długo, godz. 22.30 i gzub wstałwyspany, pełny energii.
Walczyłam z nim do późnych godzin nocnych, zasnął dopiero ok 2.00.
Wniosek mój taki, że wieczorne pójście spać potraktowł jak dzienną drzemkę.
Dziś jakimś cudem za to przysnął ok południa, raptem 1,5 h i już był na nogach.
Do 19 na dworze buszował,  po czym wzięłam, wykąpałam, kolację dałam i położyłam z myślą, że jednak zmęczony i zasnąć raczy.
A on co? Leży koło mnie na łóżku i ani myśli o spaniu, coś czuję, że o spokoju prędzej niż 22 nie mam co marzyć.
Czekam na początek roku szkolnego, gdzie obowiązkowa pobódka  o 6.30 będzie (a nie jak teraz 8-9), może najmłodszy zacznie inaczej funkcjonować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz