środa, 27 stycznia 2016

Co czyta IV klasista

Pierworodny nie zawsze ciągnął do książek.
Wręcz bronił się od nich jak tylko można.
A rodzina uparcie czy to święta, urodziny czy inną okazję wręczała jak na złość kolejne ksiązki.
Od nie dawna przepadł zupełnie.
Na dzień dzisiejszy co rusz prosi o jakąś nową książkę, a z biblioteki szkolnej przez miesiąc wypożyczył więcej niż przez trzy lata.
I tak na liście lubianych i polecanych przez najstarszego znalazły się:
1. Cała seria książek "Biuro detektywistyczne Lassego i Mai"
(u nas 22 części przeczytane)
2. Zapiski Luzaka (wszystkie części)
3. Dziennik Cwaniaczka (wszystkie części)
4. Tomek Łebski (przeczytana 1, kolejna w drodze :)
5. Seria Magiczne Drzewo ale tylko wybrane części
"Świat Ogromnych", "Olbrzym" i "Tajemnica mostu"

Pozycje czekające na przeczytanie:
1. Kolejna część Tomka Łebskiego
2. Wojna cukierkowa
3. Wojna cukierkowa  - Awantura w salonie gier.

Do wyżej wymienionych pozycji doszłyby jeszcze lektury ale te są czytane z przymusu niż dla przyjemności.



witam ponownie nocą :)

W dalszym ciągu bezsenność mnie męczy.
Wstaję skoro świt czyt. 5.00-5.30, kładę się 2.00-3.00.
Cały dzień na pełnych obrotach bo w miejscu nie usiedzę.
Ze zmęczenia powinnam paść na pyszczek i spać jak "zabita".
Ale nie, bo po co :)
Gorąca herbata nocą smakuje wyśmienicie.
Cisza, choć nie taka zupełna, nie lubię, muzyka leci całą noc.
I pochrapywanie mężula słychać i kasłanie najmłodszego (znów choróbsko puka do drzwi).
Pozostając przy spaniu i najmłodszym wspomnieć muszę, że drzemki popołudniowe pożegnane.
Z pozytywnym skutkiem.
Godzina 19.30 dziecka nie ma, zasypia jak dawniej w swoi łóżku, bez nocnych wędrówek śpi do 9.00.
Nic tylko się cieszyć.
Wieczory jakieś dłuższe:)
Obawiam się tylko jak to po feriach będzie, gdzie ranna pobudka niestety o 6.30 najpóźniej, czy do wieczora wytrzyma, hmmm o to jest pytanie.
A ferie trochę do d..., pogoda straszna, mokro, wszędzie błoto, kałuże.
Wyjście z domu - nic przyjemnego.
Do tego kaszel najmłodszego skutecznie zatrzymują nas w domu.
Na szczęście starszaki lubią wszelakie prace plastyczne - masa solna rządzi.
A to ich prezent dla babci :)


Ciastolina, modelina, plastelina i wspomniana masa solan potrafią zdziałać cuda i zająć dzieciaczki na dłuższy czas.

A już jutro, przepraszam wróć! już dziś znowu miły dzień, znowu goście dawno nie widziani.
Od rana do późnego wieczorka będzie wesoło.
Lubię tak, gdy w domu pełno osób, odwiedziny lubię czym dłuższe tym lepsze.


środa, 20 stycznia 2016

Czas pożegnać popołudniową drzemkę u najmłodszego.
Wieczorne chodzenie spać o 22-23 przestało mnie bawić.
Dziś dzień bez spania, dziecię zasypia, zobaczymy jaka będzie noc.
Poprzednie próby kończyły się zasypianiem o 19.30 jednak po trzech godzinach dzieć wyspany i gotowy do zabawy a matka pół nocy walczyła aby wreszcie zasnął ponownie.
Jak będzie dziś to się okaże.

Dziś sympatyczny dzień za nami.
Mili goście nas odwiedzili.
Kawka, pogaduchy i wielka rozpierducha u dzieciaczków w pokoju (łącznie 6 dzieci) sprawiły, że uśmiechy na buzi trzymają nam się do teraz.
I nawet chęci były aby na obiad wyprodukować hurtową ilość pierogów leniwych :)
Popołudniem wyjście na lodowisko.
Pierworodny śmiga jak szalony, Myszorka się wprawia.
Dzieciaczki zadowolone, matka zmarznięta po godzinnym staniu ale co tam.
Mężulo niespodziankę zrobił i wcześniej z pracy wrócił.
Wspólny spacer, po drodze małe zakuy i dzionek minął.
Starszaki już w łóżku, jedno czyta, drugie bajkę ogląda - jeszcze trochę i zasną.
Ojciec po kolacji sprząta.
Wieczór nareszcie długi, cichy i dla nas :)

A na jutro plan - wielkie porządki!


wtorek, 19 stycznia 2016

w wielkim skrócie

Już po północy a mnie coś ostatnio bezsenne noce dopadły.
Męczę się tylko w łóżku nie mogąc zasnąć.
W między czasie "dziki lokator" przyczłapał się do naszego łóżka wraz ze swoją poduszką, kołderką i misiem :)
Swoją drogą cosik najmłodszemu się odmieniło, do spania kochane dziecię było, parę minut po 20 smacznie u siebie śpiochał do rana. Od kilku dni jednak nocne wędrówki sobie urządza i zawsze między 23.00 a 24.00 ląduje u nas.
Specjalnie jakoś mi to nie przeszkadza a nawet mogę powiedzieć, że to lubię, jak wtulony smacznie i spokojnie śpi przy mym boku.

Ferie zimowe rozpoczęliśmy - hura!
Chwila oddechu od wczesnego wstawania i drałowania do szkoły gdy na dworze jeszcze szaro.
Leniuchujemy, bez żadnych planów na te dwa tygodnie.

O Myszorce wspomnieć muszę, małpka się uspokoiła :)
Co się do tego przyczyniło do tej pory nie wiem, ale fohy odeszły w niepamięć, obraża się bardzo rzadko, uśmiechnięta, pogodna i przede wszystkim grzeczna.
Nie to dziecko.
Książki miłością obdarzyła, czyta, dużo czyta i ładnie czyta.
Cieszę się bardzo.
Najwyżej zbankrutuję gdy razem z pierworodnym proszą aby księgarnie odwiedzić, bo najstarszy też czytać lubi jednak od niedawna sympatią do książek zapałał.
Nadzieję mam, że im tak zostanie.

I o sobie dzisiaj wspomnę.
Gdy wreszcie znalazłam w sobie tyle odwagi aby wyrzucić co na sercu mi leży.
Postawić się i zacząć bronić swoich racji zostałam uznana za "największą pomyłkę" jej syna.
Bez komentarza, pomyłka jest, że przez prawie 13 lat pozwalałam sobie na takie traktowanie.
Koniec! 

Idę prasować zalegającą stertę prania :)

środa, 6 stycznia 2016

:) :) :)

Trochę nas nie było.
Działo się dużo.
I tego dobrego ale też złego.
Pierwszy raz od naszego zejścia zwątpiłam, czy aby dobrze, że jesteśmy razem...
Święta minęły nam spokojnie, okres "po" już niekoniecznie i wszystko za sprawą teściowej.
Swoją drogą zazdroszczę tym tym które mają fajną teściową chociaż wróć, nie koniecznie teściową a babcię dla ich dzieci. Dodam więcej moja fajna jest, tuli, rozpieszcza, na spacerach dumnie pcha wózek i ogólnie jest taką babcią jaką chciałabym aby była dla naszych dzieci, jednak nie jest, zapatrzona w jedną wnuczkę (od córki swojej) i tak jak zawsze jakoś do dzieciaczków mych nie ciągnęła tak teraz odepchnięte są zupełnie...
Starszaki ostatnimi czasy dają nieźle popalić, szczególnie Myszorka. 
Najstarszemu tablet skonfiskowałam, na komputer szlaban.
Do książek zagoniłam bo tak bawić się nie będę.
Przyjął karę bez buntu, uspokoił się a więcej czasu nad książkami zaowocowało lepszymi ocenami.
Córa za to przechodzi samą siebie, ręce już mi opadają i już nawet nie chodzi o złe zachowanie, że nieznośna czy coś, ale te jej humory, obraza o byle co, ryk, foch za fochem o byle gówienko a i bez powodu się zdarzy. Nie mów do mnie, nie dotykaj mnie słyszę co rusz, najlepiej aby wszystko było jak ona chce w przeciwnym razie obraza.
Normalnie strach się bać co będzie później.
Ale, ale żeby nie było, że tylko się żalę to najmłodsze dziecię pochwalę :)
Sam się zabawi, histerii matce nie robi, o 20.00 sam wędruje do swojego łóżka po czym zasypia ekspresowo i śpi całą noc. Wózek do łask już nie wrócił, chodzi jednak dzieć grzecznie za rękę bądź zaraz obok mnie i gdy tylko żadne choróbsko nie męczy uśmiech nie znika z jego pyszczolaka. Choć swoje kaprysy czasem ma tak jak np. dziś, że na spacer w śniegu koniecznie biegówkę swoją zabrać musi to naprawdę powodu nie mam aby żalić się na najmłodszego.

Zima do nas zawitała, dzieciaczki zadowolone to też korzystamy z pogody i obecności śniegu.
Tatę w domu mamy więc jest jeszcze fajniej :)


P.s jedno z moich postanowień noworocznych to pisać częściej :)
Ciekawe czy się uda.