środa, 27 stycznia 2016

witam ponownie nocą :)

W dalszym ciągu bezsenność mnie męczy.
Wstaję skoro świt czyt. 5.00-5.30, kładę się 2.00-3.00.
Cały dzień na pełnych obrotach bo w miejscu nie usiedzę.
Ze zmęczenia powinnam paść na pyszczek i spać jak "zabita".
Ale nie, bo po co :)
Gorąca herbata nocą smakuje wyśmienicie.
Cisza, choć nie taka zupełna, nie lubię, muzyka leci całą noc.
I pochrapywanie mężula słychać i kasłanie najmłodszego (znów choróbsko puka do drzwi).
Pozostając przy spaniu i najmłodszym wspomnieć muszę, że drzemki popołudniowe pożegnane.
Z pozytywnym skutkiem.
Godzina 19.30 dziecka nie ma, zasypia jak dawniej w swoi łóżku, bez nocnych wędrówek śpi do 9.00.
Nic tylko się cieszyć.
Wieczory jakieś dłuższe:)
Obawiam się tylko jak to po feriach będzie, gdzie ranna pobudka niestety o 6.30 najpóźniej, czy do wieczora wytrzyma, hmmm o to jest pytanie.
A ferie trochę do d..., pogoda straszna, mokro, wszędzie błoto, kałuże.
Wyjście z domu - nic przyjemnego.
Do tego kaszel najmłodszego skutecznie zatrzymują nas w domu.
Na szczęście starszaki lubią wszelakie prace plastyczne - masa solna rządzi.
A to ich prezent dla babci :)


Ciastolina, modelina, plastelina i wspomniana masa solan potrafią zdziałać cuda i zająć dzieciaczki na dłuższy czas.

A już jutro, przepraszam wróć! już dziś znowu miły dzień, znowu goście dawno nie widziani.
Od rana do późnego wieczorka będzie wesoło.
Lubię tak, gdy w domu pełno osób, odwiedziny lubię czym dłuższe tym lepsze.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz