U nas temat na czasie.
Mamy 3 próby, każda po tydzień za sobą.
Wszystkie nie udane.
Syn mój ma głęboko gdzieś nocnik i wszystko co z nim związane.
Odpuściłam, bo na siłę nie da rady, bo dziecko przyjmuje leki które mają działanie moczopędne a razem z nimi wypijane ogromne ilości płynów powodowały w ciągu 15 min nawet 5 par mokrych majtek które w ogóle nie robią na nim wrażenia i może bawić się dalej.
Jednak jak słysze gadanie wszystkich w koło to mnie szlag trafia, że duży chłpiec, że ciepło to tym bardziej powinnam działać, że "na siłę" przytrzymać aż zrobi, raz, drugi, trzeci i się nauczy.
I tak ciągle a ja ciągle tłumaczę, że przyjdzie czas.
W końcu dla świetego spokoju zrobiłam kolejne podejście, jednak inne niż wcześniej.
Kupiła matka drugi nocnik a misiowi założyła pieluchę :)
Zaczęła posadzać misia, potem synek sam mu pieluchę ściągał i sadzał, odwracałam na moment uwagę młodego i wody w nocnik nalałam, miś wstał a tam siusiu i brawo dla pluszaka, do "grubszej" sprawy służy nam plastelina.
Tak z 4 dni, dziś najmłodszy posadził misia a obok niego mama posadzila go, dziecko nie zwiało - pierwszy sukces.
Na razie jedyny bo nocnik pusty a po chwili gatki mokre i tak za każdym razem.
No cóż, pierwszy dzień, na razie się nie poddaję, będziemy próbować nadal, jeśli dzieć zwiewać z gołą pupą już nie będzie może a nóż się uda.
O sukcesie wspomnę, porażkę przemilczę :)