środa, 19 sierpnia 2015

Czyżby koniec spania?

Chyba nadszedł czas na pożegnanie drzemki w dzień.
Do tej pory, kimki młodego były mi na rękę, 2-2,5 h to był czas który miałam dla siebie.
Ale już od jakiegoś czasu więcej złego niż pożytku z dziennego spania.
Drzemka była w coraz to późniejszych godzinach, moje próby wcześniejszego położenia kończyły się płaczem, uciekaniem z łóżka i dalszą zabawą w najlepsze.
A matka walczyła i walczyła po czym dziecko sie poddawało i w końcu zasypiało ale o której...
Zasnięcie o 15.30 to istne szaleństwo.
Wieczorkiem ślepka jak pięciozłotówki i energii na buszowanie całą noc.
I nawet kilku godzinne herce na dworze nie były w stanie wymęczyć dziecia tak aby zasnął o przyzwoitej godzinie.
Gdzie matka będzie miała trochę czasu dla ojca, chęci na długa kąpiel, czy jakiś film obejżeć a tak po zaśnięciu młodego czylo ok 23 padam ja.

Dziś dziecia nie polożyłam, do południa nie w głowie było mu spanie, po obiedzie stwierdziłam, że już za późno.
Na razie dzielnie się trzyma, 
Jak będzie z nocą to się okaże.
 Dopijam kawę i zmykamy z powrotem na dwór
Niech dzieciarnia się pożądnie wyszaleje bo po cichutku liczę na spokojny, długi wieczór...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz