niedziela, 15 listopada 2015

W skrócie co w trawie piszczy

Wracamy do świata żywych.
Dużo się działo.
Pasowanie na ucznia ma za sobą Myszorka, pierworodny 10 urodziny obchodził.
W szkole zebranie, u córci same pozytywy, dumna matka bo dziecię chwalone, starannie pisze i w ekspresowym tempie nauczyła się czytać, zachowanie bez zastrzeżeń.
Pierworodny też ok, z zachowaniem nie ma problemu, wykaz ocen również cieszy poza tą jedna jedynką z dyktanda, nawet angielski nie najgorzej, mimo wszystko jednak za wczasu na korepetycje posłałam, dobrze teraz zrozumie to później będzie mu lżej.
Dziecię w końcu książki polubiło, pochłania jedną za drugą, jego domowa kolekcja powiększa się w ekspresowym tempie a ja cieszę się ogromnie :)
Córci zaś różki urosły, rzecz jasna tylko w domu, jej humory nie raz potrafią z równowagi wyrowadzić, dosłownie o byle pierdoł nie po jej myśli jest foch, obraza, dupskiem świganie, obraza na cały świat - ręce opadają.
Najmłodszy... Niekończący się temat - choroby.
Dwa tygodnie, dwa antybiotyki.
Kontrola u kardiologa, szereg badań, wyniki gorsze od poprzednich.
Zmiana dawki leków, dołączone też nowe.
Następna wizyta w grudniu przed samymi świętami.
U matki zdrowie zaszwankowało, pobyt w szpitalu do tygodnia się przedłużył.
Los zadecydował, że więcej dzieci już nie będzie.

A następnym razema narzekanie, dużo narzekania, jak to sie mówi z rodziną najlepiej na zdjęciach a z teściową zwłaszcza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz